Burza hormonów, czyli PMS

Prawie każda kobieta z pewnością potwierdzi, że przechodzi dni, w których zupełnie nic jej nie wychodzi. Opisuje się wtedy słowami: jestem gruba, mam okropne włosy i ogólnie jestem zaniedbana, więc można tylko czekać aż pojawią się nowe kłopoty. Takie chwile występują zazwyczaj bezpośrednio okresem i zwiastują tylko jedno: PMS.
Zespół napięcia przedmiesiączkowego to przykład atrakcji, której każda kobieta na pewno wolałaby uniknąć. Nie ma co się temu dziwić. Wykaz objawów skupia przecież ponad 150 uciążliwych znaków, które potwierdzają nadchodzący okres. Z listy można wyłonić dwa duże zbiory: dolegliwości psychiczne i fizyczne. Ciężko zdecydować, która z nich jest gorsza, bowiem obie sprawiają, że odechciewa nam się wstawać z łóżka. Dziewczyna, która ma właśnie PMS jest wewnętrznie rozbita i na wiele błahych rzeczy reaguje niezwykle emocjonalnie. Może zalać się łzami bez żadnego powodu, chociażby: zobaczy w telewizji dziecko w piaskownicy, znajdzie kartkę świąteczną leżącą w koszu na śmieci, wypadnie jej widelec- w każdej z tych scen zobaczy powód do smutku i oczywiście najzwyczajniej w świecie wyleje morze łez. Poza tym PMS zwiastuje napady złości i bezpodstawne denerwowanie. Teraz pora na oznaki fizyczne. Na skutek zatrzymania wody w organizmie kobieta może odczuwać przyrost wagi, co dodatkowo pogarsza nastrój. Panie wspominają, że dostają zadyszki po wejściu schodami do mieszkania, a normalne funkcjonowanie wydaje im się niemożliwe. Do tego czują [migrena|ból głowy}, obrzęk piersi i bóle dolnej części brzucha.

Komentarze